Tekst z cyklu “Mądrych liderów najpierw trzeba wychować – mózg rozwija miękkie zdolności przez twarde doświadczenia.”
Rozumiem, to więcej niż słowo − aktywne słuchanie i rozwijanie empatii.
Kiedy mówimy komuś „rozumiem”, to podświadomie dajemy mu znać, że go słuchamy. Kiedy opowiadamy, co nam się przydarzyło, albo co nam nie wyszło, albo czego się boimy, możemy czuć się zagubieni i smutni. To trochę tak, jakbyśmy stali w ciemnym pokoju i nie wiedzieli, w którą stronę iść − a słowo „rozumiem” zapalało małe światełko, które wskazuje nam kierunek. Wtedy łatwiej jest naszemu rozmówcy się uspokoić, a my możemy znaleźć sposób na nawiązanie współpracy albo rozwiązanie problemu.
Wygrana−wygrana.
Sposób budowanie relacji, gdzie każdy wygrywa. Kiedy byłam mała, nie było za dużo słodyczy w sklepach. Kiedy zdarzyło nam się mieć czekoladę w domu, toczyliśmy o nią boje z bratem. Nikt nie wygrywał, bo czekoladę zabierała mama. W pewnym momencie zdecydowaliśmy się na inne podejście. Dzieliliśmy czekoladę na pół, równiutko od linijki. Miało się zgadzać co do milimetra. Później albo ją zjadaliśmy albo wymienialiśmy na coś innego na czym tak samo a może i bardziej nam zależało. To jest właśnie „wygrana−wygrana”, czyli sytuacja, w której wszyscy są zadowoleni z rozwiązania, bo wiedzą jakie są konsekwencje braku współpracy. Niby proste, a jednak w Polsce nie tak do końca praktykowane, a szkoda. Bo to elementarna podstawa relacji. W naszej książce, jedna i druga strona zyskuje, gdy Melia, Klopsik i Kyre, dogadują się w sprawie, na której zależy im wszystkim − na zazielenieniu Marsa − łączą siły.
Natychmiastowe uznanie.
Natychmiastowe oznacza uznanie wyrażane za podjętą pracę, trud i efekt (nawet wtedy, gdy nie jest idealny) od razu. Taka postawa może skłonić twój zespół i jego członków do większej wiary w siebie i do konkurowania z całym światem, ograniczając rywalizację wewnątrz grupy, a przy okazji dodając pewności siebie. Tak jak Kyre, który pochwalił Wezyrę za pomysł, by wykorzystać wodorosty jako źródło energii. Najważniejsze to mieć jeden wspólny i cel ukierunkowany na efekt. Podkreślijmy: cel ukierunkowany na efekt, ponieważ rywalizacja o to, kto zrobi coś lepiej wewnątrz zespołu nie jest takim celem.


Zrozum relację między celami i autonomią
Jasny cel i samodzielność to nie to samo — nawet jeśli dzieci mogą działać po swojemu, muszą wiedzieć, do czego dążą.
Gdy grupa dzieci:
– sama wybiera, kto co robi,
– dobrze rozumie, co ma razem osiągnąć,
– i regularnie dostaje podpowiedzi, jak im idzie —
to działa dużo lepiej niż wtedy, gdy tylko robi coś „po swojemu”, ale nie wie po co.
Bo nawet najlepszy pomysł nie pomoże, jeśli nie wiemy, w którą stronę iść. Dlatego zawsze ustalamy jeden wspólny cel — taki, który nie dzieli, ale łączy. Dzięki temu dzieci nie ścigają się między sobą, tylko wspólnie pokonują trudności.
Wskazuj cele, a nie metody − sposób na motywację.
Wyobraź sobie, że chcesz zbudować wieżę z klocków. Jeśli ktoś powie Ci: „Zbuduj wieżę, ale musisz użyć dokładnie tych klocków i układać je w dokładnie taki sposób”, to masz tylko jedno rozwiązanie i nie możesz wymyślić nic nowego. Ale jeśli ktoś powie: „Twoim celem jest zbudowanie jak najwyższej wieży”, to nagle masz mnóstwo pomysłów! Możesz użyć różnych klocków, układać je na różne sposoby i samodzielnie sprawdzić, co działa najlepiej. Dlatego lepiej mówić, co chcesz osiągnąć, a nie jak to zrobić. Dzięki temu dajesz szansę na samodzielne wymyślanie rozwiązań i eksperymentowanie.
Prezentuj pozytywne schematy
Jeśli mówisz komuś: „Jesteś indywidualistą”, to ta osoba zaczyna tak o sobie myśleć – i trudniej jej zacząć działać zespołowo. Dlatego lepiej podsuwać pozytywne wzorce, które da się naśladować.
Zamiast mówić: „Przestań być samolubny” – pokaż, jak można działać razem:
- „Świetnie, że zapytałeś koleżankę, czy potrzebuje pomocy!”
- „Fajnie, że podzieliłeś się pomysłem – zespół na tym skorzystał.”
Uczymy się przez obserwację i kopiowanie – jeśli nie mamy pozytywnych schematów do skopiowania, to nie nauczymy się współpracy.


Zmiana myślenia z „ja” na „my”
Wspólna praca to nie tylko dzielenie się zadaniami. To przede wszystkim sposób myślenia. Czasem ktoś myśli tylko o sobie – co on ma zrobić, co jemu się uda. Ale żeby zespół dobrze działał, trzeba zmienić to podejście. Zamiast być samotnikiem, warto stać się częścią drużyny.
To znaczy? Zamiast pytać: „Co ja mam zrobić?”, lepiej zapytać: „Co możemy zrobić razem?”.
Jest taka fajna sztuczka, którą wymyślił Robert Reich, były minister pracy w USA. Słuchał, jak ludzie mówią – czy używają słów: ja, oni, czy my. Gdy ktoś ciągle mówi „ja” albo „oni”, to znaczy, że nie czuje się częścią zespołu. Ale gdy mówi „my”, pokazuje, że myśli drużynowo.
To dobry test! Posłuchaj siebie i innych – jakie słowa padają najczęściej? Czy jesteś jeszcze samotnikiem, czy już członkiem drużyny?
Nie spóźniaj się – to robi różnicę
Kiedyś spóźniłam się na ważne spotkanie. Powiedziałam wcześniej, że się spóźnię, i osoba, z którą miałam rozmawiać, doceniła to. Ucieszył się, że uprzedziłam. Dostałam tę pracę. A potem pomyślałam… czy punktualność to dziś rzadkość?
Bo czas to coś, czego nie można kupić ani odzyskać.
A Ty? Lubisz czekać na innych?
Ja nie. Nikt nie lubi.
Wyobraź sobie świat, w którym wszyscy przychodzą punktualnie – albo nawet chwilkę wcześniej: do szkoły, do pracy, na urodziny, na randkę. To byłby naprawdę miły świat! Bo kiedy ktoś przychodzi na czas, pokazuje, że Cię szanuje.
A kiedy się spóźniasz? To może znaczyć coś zupełnie odwrotnego:
– że nie myślisz o innych,
– że jesteś niepoważny,
– że na Tobie nie można polegać.
Ludzie mogą się złościć. A reputacja? Łatwo ją stracić.
Spóźnianie się to zły nawyk, który rozprzestrzenia się jak przeziębienie – łatwo go złapać, trudniej się go pozbyć. Dlatego ważne jest, żeby dawać dobry przykład.
W naszym zespole uczymy się, że punktualność to nie tylko sprawa zegarka. To sprawa szacunku.


Rywalizacja nie sprzyja współpracy
Wielu ludzi myśli, że żeby coś osiągnąć, trzeba być lepszym od innych. W szkole często uczymy się, żeby dostać jak najlepsze oceny – ale rzadko ktoś nas uczy, jak dobrze pracować w grupie. Zamiast tego uczymy się porównywać i ścigać. A to sprawia, że czasem bardziej zależy nam na wygranej niż na wspólnym sukcesie.
A przecież to dzięki współpracy ludzie od wieków osiągali wielkie rzeczy! Budowali miasta, odkrywali nowe miejsca i wymyślali wynalazki, które zmieniły świat. Nie zrobili tego sami – zrobili to razem.
Są nawet badania, które pokazują, że w firmach, gdzie ludzie myślą tylko o sobie i o tym, żeby być „najlepszym”, osiąga się mniej. Za to tam, gdzie pracownicy troszczą się o wspólny cel i wspierają się nawzajem – dzieją się prawdziwe cuda.
Dlatego ważne jest, żeby w domu, w szkole i w pracy uczyć się nie tylko jak być dobrym – ale jak być dobrym razem z innymi.
Nie chodzi o „ja kontra świat”, tylko o „my przeciwko problemowi”.
Powyższe techniki są elementem stworzonej przez nas bajki. Czytając naszą opowieść, dziecko wchodzi w świat bohaterów – nie tylko po to, by śledzić ich przygody, ale by zrozumieć ich wybory. W bezpieczny sposób doświadcza sytuacji i uczy się, jak reagować w trudnych momentach. Trenuje swoje „społeczne neurony” – czyli gotowość do działania, bez stresu i z większą pewnością siebie. I co najważniejsze – gdy przyjdzie dorosłe życie – będzie już wiedziało, co zrobić. I będzie miało na to odwagę.